Od wiosny - gdy wprowadzono pierwsze obostrzenia, związane z pandemią COVID-19 – na home-office przeszła połowa firm w Polsce. Obecnie, z domu pracuje 28 proc. zatrudnionych – wynika z najnowszych danych firmy Personnel Service.
- Nie będzie zaskoczeniem, że praca zdalna to domena osób z wyższym wykształceniem, które mieszkają w największych polskich miastach. 42 proc. pracowników z wyższym wykształceniem deklaruje, że aktualnie pracuje z domu, w porównaniu do 15 proc. osób z średnim wykształceniem oraz 7 proc. osób z wykształceniem podstawowym. Dodatkowo, 39 proc. pracujących zdalnie mieszka w mieście powyżej 500 tys. mieszkańców. Na wsi w ten sposób pracuje co czwarta osoba – mówi Krzysztof Inglot, prezes Personnel Service.
Home-office w ustawie? Tego chcą Polacy
Wygląda na to, że praca zdalna przypadła Polakom do gustu. Aż 83 proc. badanych chciałoby zagwarantowania jej w prawie. Dla 37 proc. zatrudnionych wystarczy, że ustawa uwzględni jeden taki dzień w tygodniu. Rocznie to około 50 dni roboczych. Najczęściej z takim postulatem występują osoby młode, w wieku: 18-24 i 25-34 lat (odpowiednio: 45 proc. i 47 proc. odpowiedzi). Co piąta osoba uważa, że opcja pracy zdalnej przez 20-26 dni w roku byłaby wystarczająca. Home-office w wymiarze jednego dnia miesięcznie zadowoliłby natomiast 6 proc. badanych - czytamy w analizie Personnel Service.
Wykonywanie służowych zadań z domu zyskało także sympatię pracodawców. Z badania, przeprowadzonego globalnie przez firmę Capgemini wynika, że większość przedsiębiorstw i organizacji zwiększyła dzięki zastosowaniu modelu home-office produktywność i ograniczyła koszty nawet o 24 proc. w trzecim kwartale 2020 r.
Nic więc dziwnego, że w najbliższych 2-3 latach aż 75 proc. organizacji oczekuje, że co najmniej 30 proc. ich pracowników będzie pracować zdalnie, a około trzech na dziesięć spodziewa się, że na home-office przejdzie ponad 70 proc. zatrudnionych.
Prawie 3/4 firm ma także nadzieję na obniżenie kosztów nieruchomości, zarządzania obiektami i redukcję podróży służbowych, również po zakończeniu pandemii.
Zaciera się granica między życiem prywatnym, a zawodowym
Jest jednak druga strona medalu, którą odczuwają przede wszystkim pracownicy. Wykonując swoje obowiązki z domu, nie tracą czasu na dojazdy do biura, ale to wcale nie oznacza, że mają go znacznie wiecej. Z badania Personnel Service wynika, że 40 proc. osób podczas home-office robi nadgodziny – co czwarty zatrudniony poświęca na pracę dodatkowe 1-4 godziny tygodniowo, a co szósty - jeszcze więcej.
Podobne wnioski płyną z badania Capgemini, które pokazało, że w systemie zdalnym pracownicy mają poczucie ciągłej dostępności i bycia "zawsze na zawołanie", co w efekcie może powodować wypalenie zawodowe, jak również - straty dla pracodawcy.
Większość pracowników czuła się zaniepokojona długoterminowymi konsekwencjami home-office, a połowa ankietowanych stwierdziła, że zrezygnowałaby z oferty, gdyby jedyną zaoferowaną im opcją była możliwość pracy zdalnej. Około 56 proc. badanych bało się, że będzie pracować "na okrągło".
Umiar, umiar i jeszcze raz umiar
Planując home-office, eksperci zalecają zatem zachować zdrowy rozsądek, bo co za dużo - to niezdrowo.
- Długoterminowe utrzymanie wysokiej motywacji i wydajności jest dużym wyzwaniem - twierdzi Monika Chajdacka, dyrektor HR w Capgemini Polska.
O konieczności zachowania równowagi mówi także Krzysztof Inglot.
– Praca z domu wiąże się z większą swobodą, co jest dużą zaletą, bo możemy dopasować godziny pracy do własnego rytmu dnia czy stylu życia. Z drugiej strony, gdy zamieniamy mieszkanie w domowe biuro, zaciera się granica miedzy miejscem pracy i wypoczynku. To może się wiązać z poczuciem, że pracujemy non stop. Z naszego badania wynika, że najmocniej granicę w czasie pracy wyznaczają sobie osoby w wieku 35-44 lat. Aż 61 proc. osób w tym przedziale wiekowym pracowało na home-office w sztywnych godzinach. Inne grupy wiekowe mają z tym więcej problemu, dlatego większość z nas nie marzy o tym, by przejść całkowicie na pracę zdalną. Idealny wymiar to jeden dzień w tygodniu, uregulowany i zagwarantowany prawnie – tłumczy Krzysztof Inglot.